Witajcie,
Jestem bardzo szczęśliwa,że tyle osób odwiedziło mojego bloga :)
Bardzo wam wszystkim dziękuję i to wam dedykuję prolog. Jest krótki ale chyba takie prologi powinny być.
Pozdrawiam
Lady.Voldemort
PS. Podczas przerw między rozdziałami będę publikowała miniaturki i drabble. A dla pierwszej osoby, która skomentują każdy rozdział przewiduję niespodziankę w postaci miniaturki o wybranym przez nią parringu :)
Ta zasada obowiązuje od dzisiaj. Tak więc bez przeciągania zapraszam na prolog.
Zmaterializował
się znikąd.
Wysoki,blady,w
czarnych powłóczystych szatach czarodzieja.
Z
gadzią twarzą.
Jego
pozbawione warg usta rozciągnęły się w tak rzadkim dla niego
uśmiechu.
Dziś
jet ten dzień. Dzień na który czekał całe siedemnaście lat.
Dziś zapewni sobie wieczne życie.
Ten
głupiec Dumbledore myślał,że ten nędzny chłopak,jego ostatnia
nadzieja może go zniszczyć?
Jego,
najpotężniejszego czarnoksiężnika od czasów Salazara Slytherin'a
!?
Ha,niedoczekanie
!
Ruszył
do wieży stojącej na klifie. Słyszał szum fal rozbijających się
o skały. Nienawidził morza.
Szedł,a
raczej sunął w powietrzu. Wyciągnął różdżkę i przenikną
przez czarne drzwi.
Znalazł
się w długim holu. Szyby z okien były powybijane,słyszał przez
nie to okropne morze.
Schody
prowadzące na piętro były zakurzone, a poręcz pokryła się
pajęczyną.
Nurmengard.
Ostatni
dom Grindelwalda.
Stanął
przed jego celą. Była mała i zaniedbana. Wokoło kręciły się
szczury i słyszał węże mówiące do niego. Syczały jego imię i
nazywały potężnym. To akurat mu nie przeszkadzało.
W
środku celi znajdował się stary,siwowłosy staruszek, Był brudny
i nie przypominał okrutnego i potężnego czarnoksiężnika,którym
kiedyś był. Kiedyś go podziwiał ale teraz czuł do niego tylko
odrazę.
Staruszek
spojrzał na niego i uśmiechnął się błyskając żółtymi
zębami.
-A
więc jesteś...- wychrypiał,nawet nie wstając
Uniósł
bladą dłoń z wyciągniętą różdżką i wypowiedział zaklęcie:
-Avada
Kedavra-
Błysnęło
zielone światło i staruszek osunął się martwy.
Tylko
na to czekał. Spod peleryny wyją małą,srebrna statuetkę
zwiniętego węża. Była inkrustowana szmaragdami.
Skierował
na nią różdżkę wyszeptał:
-Motus
animi- statuetka zatrzęsła się. Oczy węża na moment
rozjarzyły się. W jego głowie rozległ się nieludzki wrzask.
Do
jego świadomości przedostała się informacja od Severusa. Mają
chłopaka !
Już
drugi raz w ciągu tego dnia Lord Voldemort uśmiechną się.
Patrząc
na ciało wypowiedział zaklęcie.
-Cadaver
praesidio thesauro -
Ciało
poruszyło się a Czarnoksiężnik deportował się.
Znów
stał na klifie. Raz jeszcze spojrzał na Nurmengard.
Jednym
ruchem różdżki wywołał nad nim mroczny znak i zanim rozpłynął
się w ciemności zdążył wyszeptać:
-Insignitus
est clavis- mroczny znak rozjarzył się i zniknął a wraz z
nim cały Nurmengard.
Lord
Voldemort zapewnił sobie wieczne życie wbrew temu co wiedział i w
co wierzył Harry Potter...
*